Chciałam trochę odpocząć od pisania bo jest to dla mnie ta najbardziej pracochłonna i raczej nudna czynność. Jednak zbyt dużo się dzieje w te szczególne dni w moim domu. Sporo się napracowałam, żeby teraz odpoczywać, a domownicy raczą się samymi delikatesami. Moim największym osiągnięciem kulinarnym było uzyskanie idealnego smaku moczki na własnym pierniku bez dodatku cukru i cytryny. Smak był idealny słodycz zawdzięcza miodowi w pierniku a kwaskowatość kompotom owocowym: agrestowym i z śliwki węgierki.
Składniki na ok. 5 litrowy garnek:200 g. piernika z przepisu
Pierniczki świąteczne gdzie część upiekłam w foremce keksówce
1 l kompotu agrestowego
1 l kompotu ze śliwki węgierki
po 10 dag rodzynek jasnych, ciemnych i sułtańskich
15 dag suszonych moreli
10 dag śliwek suszonych
15 dag obranych ze skóry migdałów
15 dag orzechów włoskich
można dodać inne według upodobań
200 g czekolady deserowej
Wieczorem dzień przed wigilią namaczamy w 2 litrach przegotowanej i ostudzonej wody pokrojony w kostkę piernik. Morele i śliwki kroimy w paseczki, migały i orzechy siekamy.
Rano w wigilię najlepiej wstać ok. 7 i zacząć od gotowania moczki. Zajmie nam to ok. godziny spędzonej w kuchni na intensywnym mieszaniu - żeby piernik, który zagęszcza zupę nie uległ przypaleniu bo wtedy nie nadaje się to do jedzenia. Musi zabulgotać wtedy odstawiamy najlepiej na ganek albo balkon do wieczerzy. Wtedy się przegryzie i schłodzi się. Podajemy jako deser na wigilijną wieczerzę.
Sposób wykonania :Namoczony piernik miksujemy blenderem na jednolitą masę. Wstawiamy na gaz i zaczynamy gotować. Wrzucamy pokrojone wcześniej owoce, rodzynki, orzechy, wlewamy sok z kompotu i przecieramy miąższ z owoców usuwając skórki i pestki. Cały czas intensywnie mieszamy od dna żeby nie przypalić. Porcje są podane na 5 litrowy garnek ale wszystko zależy od piernika. Na koniec dodajemy kostki czekolady i oczekujemy zagotowania cały czas mieszając. Kiedy się zagotuje kosztujemy i ewentualnie dosładzamy albo dodajemy soku z cytryny. Musi mieć smak słodko-kwaśny. Podajemy schłodzone posypane płatkami migdałowym.
Smacznego :)
Propozycja w ramach
Kuchni Świątecznej i Noworocznej
9 komentarzy:
My, choć jak wiesz, jesteśmy ze Śląska, ale moczki nigdy nie jedliśmy. Fajny pomysł i wart zapamiętania z myślą o kolejnych Świętach. Pozdrawiamy!
Wow, rewelacyjny pomysł :))) Może zrobię tak czy siak niedługo, bo mi sporo okrawków z piernika staropolskiego zostało :)))
Ja rowniez jestem ze slaska i tez nigdy tej zupki nie jadlam. Wyobrazam sobie jej pyszny smak. :)
Pozdrawiam!
O moczce to ja sie nasłuchałam od mojej koleżanki, która kiedyś ze mną pracowała. Nigdy jednak nie było mi dane spróbować tego dania i nigdy nie myślałam, że jest to zupa;) Chętnie sie na nią skuszę:)
Dziołchy,jaki to je dobre.Jo bez świyta yno moczkom sie zajadom....maszket jak pieron ale yno bez świyta tak szmakuje!!!
Kocham moczkę. Najlepszą na świecie roiła moja sąsiadka, od której zawsze dostawałam litrowy słoiczek. U mnie w domu moczki nie robiono - primo: nie jesteśmy Ślązakami 'z krwi i kości'lecz gorolami, secundo : nikt poza mną moczki w domu nie jadł :)
Moczka to najlepszy świąteczny deser...bydzie smakowoł i hanyskom i gorolkom :)
Och czekałam na ten przepis Kasiu! :))
Fajny, ale musiałabym go przerobić na mniejszą porcję, bo sama nie zjem 5 litrów ;)))
pozdrówka!
ja na śląski mieszkam od urodzenia - od przeszło lat 30 :D
Moczkę w tym roku jadłam pierwszy raz... i już wiem że w przyszłym roku zrobię ją sama... jest przepyszna!!! Powiem tak:
Wersja którą jadłam smakowała mi nawet bardziej niż makówki które uwielbiam- mniej zapychająca jest moczka ;D
Prześlij komentarz